piątek, 24 lutego 2012



Znów straciłam równowagę. Zgubiłam drogę do szczęścia. Ale co z tego. Ciągle mi się ta zdarza, więc już się przyzwyczaiłam.
 
Ludzie potrafią być tak wkurzający, że coraz częściej mam ochotę trzasnąć im w twarz. Ja nie wiem, jak można być tak głupim, żeby iść i gadać z kimś o pewnej osobie, a następnie skapnąć się, że owa obgadywana niemile osoba idzie tuż za nimi i spojrzeć jej w oczy i się śmiać... Ja pier.... Ludzie są coraz bardziej popierdzieleni niż wczoraj. Coraz gorzej z ówczesną populacją, a im młodsze roczniki tym gorsze. Coraz częściej dziękuję za te miłe fragmenty mego dzieciństwa, bo ja miałam dzieciństwo, mimo że bez prawdziwych przyjaciół (dziś wiem, że tacy nie istnieją) to i tak mogę śmiało powiedzieć "Tak, wiem co to znaczy dzieciństwo." Bo teraz, dla dzieciaków, liczy się głównie kto ma lepszy telefon, komputer, jakie gadżety dostało na urodziny, święta i inne takie... Coraz rzadziej w ciepłe miesiące widuję bawiące się dzieciaki na placu zabaw, teraz patrząc przez okno na podwórko widzę rozpieszczone bachorki chwalące się czego to one nie mają, w jaką najnowszą grę to one nie grały... kuwa... to takie przykre. Może i postęp i XXI wiek to coś dobrego, ale nie dla tych, co właśnie się w tym okresie urodzili - takie moje zdanie.


 





Dawno mnie tu nie było, kurde mol... ale no cóż, jakoś nie byłam w formie do pisania, a o zdjęciach to już nie wspomnę...  Ale zapewne i tak nikt tego nie ogarnia, co ja tu piszę, czy dodaję, a ja mam to... "głęboko w poważaniu".