sobota, 29 października 2011

Siedzę i liczę gwiazdy na suficie.



Gorąca herbata, sernik i chłód nocy.












Looking out on the morning rain
I used to feel so uninspired
and when i knew i had to face another day
lord it made me feel so tired.









środa, 26 października 2011

`What is the hold up?


Co mam powiedzieć, gdy ktoś spyta "Co u ciebie?"?
Co mam powiedzieć, gdy spytają "jakie masz plany?"?
Kłamstwo płynie z moich ust prawie przy każdym wydechu powietrza...



Uważasz, że mnie znasz?
Zostań ze mną sam na sam, w zamknięciu... Wtedy mnie poznasz.
Bo to co widzisz to tylko maska, którą zakładam co rano i zdejmuję, gdy zostaję sama w swej czeluści.

Coraz częściej spotykam się ze zjawiskiem, jak ja go nazywam, "jestem twoim przyjacielem, ale jak coś to licz na kogoś innego". Co się dzieje na tym świecie? Wiem jedno - ja do niego nie należę. Wolę stać z boku i spoglądać na te kłamstwa, ale w nich nie uczestniczyć. Nauczyłam się już żyć bez 'przyjaciół'. Jest nawet lepiej, choć doskwiera mi przeogromna samotność. Mimo to jestem gotowa przyjść z pomocą, nawet własnym wrogom. 
Takie jest te życie, że nigdy nie wiadomo, co się będzie dziać, nawet jeśli coś dokładnie zaplanujemy.





















Pogubiłam się na tym świecie, bo postanowiłam iść własną drogą... A krople łez spadają wciąż na ziemię uderzając o liście roślin wokół mnie.

środa, 19 października 2011

Wewnętrzne mruczenie.


Chłodne popołudnia spędzane na długich spacerach z głową w chmurach dotleniają każdą mą komórkę ciała. Mam ochotę wyjść z domu o poranku z torbą, a w niej mieć tylko aparat. Wrócić do domu późną nocą i pójść spać zapominając o cały świecie.
W moich żyłach wciąż płynie zimna krew. Nawet gorąca kawa z dwoma łyżeczkami cukru nie może jej ogrzać.
Dziś przez dłuższą chwilę oderwałam się od świata słuchając wyłącznie pozytywnych nut... Lecz teraz wracam do swojej kryjówki pełnej smutnych, melancholijnych piosenek.

Chciałabym powiedzieć, że ktoś może na mnie liczyć, ale
Firstly - czy aby na pewno?
Secondly - nie ufam samej sobie, a ktoś inny miałby mi zaufać?
Finally - jestem sama jak palec... 

Ehh... nie ma to jak zapijanie smutków gorącą, delikatną kawą siedząc pod kocykiem i słuchając muzyki.
Ale trzeba się ogarnąć szkolnie.
Do tego od dziś dodatkowy angielski... Oj!






Jak na tym świecie spełnić marzenie czarno-białej sesji jak tyle kolorów wokoło?






 A macie moją wredotę.

Ladies and Gentlemen 
Maniek.










czwartek, 13 października 2011

Samotność przekleństwem świata

Nie chcę już w nocy śnić!
Bo w snach przychodzi on
przypomina mi jak to ludzie kłamią.

Czy świat bez kłamstwa umiałby istnieć?

Zadaje mi się, że nie.
I to jest najgorsze.


Nigdy więcej takich nocy z takimi snami.
Snami, które chciałabym by były prawdą.

Ciekawe czy nadal on pamięta, co mi obiecywał, gdy ja wszystko schrzaniłam...
Coś, co teraz wyszło wielkim kłamstwem!






 





 












wtorek, 11 października 2011

W stronę płonącego nieba.

 

Dziś... Najlepsza niespodzianka... 
RENEGADE! 
Czekałam na wersję studyjną... i w końcu dodali! <3


Nie ma już we mnie niczego wartościowego... totalna pustka.
Brak uczuć, brak weny... udawane emocje, maska na twarzy.

Chcę się wyrwać stąd jak najdalej.
Gdzieś indziej ułożyć swoje zrujnowane życie od nowa...
Ale nie mam odwagi, sił, możliwości... by spełnić tą 'zachciankę'.



I'm a renegade
I always was









<3












sobota, 8 października 2011

Darkness is confidant of my tears.



Ciemno, głucho, nie przyjemnie.




- Ciemność widzę! Ciemność! - wołał rozum..
- Otwórz oczy! - warknęło serce.
- Odwalcie się od nas... za dużo już widziałyśmy! - odpowiedziały surowo oczy.
- A może świeczką rozświetlić mrok? - spytał rozum.
- A masz zapałki? - spytało serce.
- A przez pocieranie patykiem nie można? Bo zapałki zamokły od łez oczu... - wyszeptał rozum.











piątek, 7 października 2011




Brak uśmiechu
brak sił
brak energii
brak weny
brak chęci do życia...

ciągły brak...
a samotności ogrom.





Ona jest niesamowita... Tyle.













 

Mam tak cholernie wielką ochotę na czarno-białą sesję... ale nie mam pomysłu czego i nie mam kiedy.
-.-

poniedziałek, 3 października 2011

Października moc, ciepła ziąb.







Wróciły dawne zamiłowania muzyczne. Paramore znów ciągle rozbrzmiewa w głośnikach. Tęskniłam za tym.


Nie sądziłam, że brak przyjaciół aż tak przeszkadza. Brak rozmów, spotkań, śmiechów... wspólnych chwil.
Przez to wszystko odechciewa się żyć...

Dlaczego tak ciężko jest żyć bez kogoś na kim można by polegać, kto wsparł by rozmową, radą, własnym spostrzeżeniem... Cholera.
Przecież nie od dziś samotność jest ze mną... Ale nigdy nie była aż taka pusta.
Rozmowy z Krakowem i Ostrowem coś pomagają... Ale jednak to tylko rozmowa przez GG czy komentarze na flogu.
Potrzebuję spotkań, rozmów w realu, jakiś spacerów, niesamotnych wyjść!
Tak wiele wymagam?



Ciągle wydaje mi się, że jestem znienawidzona przez innych. Inna. Odstaję od nich...
Ciągle tracę osoby, a nie zdobywam nowych. It's SUCKS!

Coś czuję, że chyba będę musiała jednak iść do 'specjalisty'. Bo sama już sobie nie radzę, coraz bardziej się zagłębiam w czarnej dziurze .

Zaczynam paplać bzdury... Przykład?
Tytuł posta... Meaningless.