piątek, 25 maja 2012

Mru - mru


Ka bum...
Mam pustkę w głowie, brak jakichkolwiek konkretnych i mniej konkretnych myśli. Nie myślę, egzystuję. Lenistwo to taka choroba, na którą nie ma lekarstwa, człowiek po prostu rodzi się z tym i żyje z nią aż do swej śmierci, a choroba ta czasem przysparza kłopotów, większych, mniejszych bądź i żadnych bo bywają czasy gdy nawet jest czymś pożytecznym, odciąga człowieka od czegoś, co mógłby później żałować. Lenistwo dla mnie jest podstawą bytu, a zarazem przekleństwem życia. I choć walczę z nim, ulegam mu co krok.
Takie tam moje poranne wywody... że ja je jeszcze pamiętam to jestem w szoku, zazwyczaj nie pamiętam niczego zaraz po przebudzeniu, a dziś nawet nadal mam w głowie obraz snu, przecholernie dziwnego i przerażającego... moja wyobraźnia walczy z lenistwem? niee raczej domaga się bym dała jej upust na jakiejś większej wyprawie fotograficznej bądź na czymś całkiem innym... ehh... nie myślę już.

Cykająca bomba w głowie, babeczki w proszku, konfitura w sreberku i syf na podłodze - podsumowanie dnia. A jutro? Będzie futro, a pojótrze będzie po futrze.

Dajcie pyska i do zobaczyska! HEY!




















a gówno prawda, że prawda bywa bolesna... lubię mówić prawdę prosto w twarz i jakoś mnie nic nie boli x] Hey!

środa, 16 maja 2012

Sześćset wejść... WTF?
How?


Czwartek. Ostatni egzamin. Koniec Matury! W końcu wakacje... a do dwudziestego dziewiątego  czerwca na szpilkach czy zdałam.... masakra. Coś czuję, że zawale jutro, czyli geografię... na nią najmniej się przygotowałam, choć w sumie nic prawie nie powtórzyłam... 40 str z 400? Taaa... jestem świetna.
Nie wiem co myśleć, więc już nie będę myśleć, do jutra do dziewiątej. Tak o dziewiątej, no ok o ósmej trzydzieści pięć obudzę swój mózg i go rozgrzeję nieco... siedząc już pewnie w auli wśród innych zdających. Nie chcę... modle się by mieć te trzydzieści procent i ciul. najwyżej mnie nigdzie nie przyjmą... Akurat te myśli, że nigdzie się nie dostanę, nie opuszczają mnie nawet w nocy. Jeśli się tak stanie, to ja może i się wściekną na samą siebie... ale moi rodzice - to dopiero będzie zawód i chyba nawet furia. No cóż. Jestem do d***...
Dobranoc. Jutro koniec koszmaru, początek dłuższego raju ze szpilkami zamiast dywanu.


Be what YOU want! Remeber!








niedziela, 6 maja 2012



Nienawidzę tego czasu.
Przezajebiście.







I see you Bitch!















2 pierwsze zdjęcia - moje auto, 3 kolejne - dorwane na zlotach.