poniedziałek, 18 lutego 2013

Psychodance w mojej głowie

Niemożność pójścia spać o porze normalnej dla zdrowego człowieka mnie dobija. Codzienne ślęczenie do 1 czy 2 w nocy mnie wykańcza, nie tyle mnie, co mój kręgosłup.
Playlista mojego odtwarzacza już mnie denerwuje, a od youtuba boli głowa...
co ze mną jest nie tak? Ah, no tak, mój mózg stracił datę ważności i zaczyna się powoli psuć. Tak bardzo zazdroszczę życia innym ludziom, co spać chodzą o dwudziestej drugiej, czasem trzeciej, by rano móc zacząć żyć na nowo, co mają plany na przyszłość, bądź choć trochę pomagają sobie ją stworzyć. Ja tak nie potrafię, choć bardzo bym chciała.
Pragnę choć cienia normalności, lecz mówią, że tylko szaleni są coś warci.
Gadam do ścian, wyobrażam sobie historie jak z jakiejś telenoweli - moja wyobraźnia nie zna granic, unluckily. Uśmiecham się, bo tak łatwiej... po co wciąż mówić, skoro można milczeć, a w myślach katować się pytaniami, na które brak odpowiedzi, bo drugi człowiek je zna, a ty się boisz odezwać, by znów nie zostać zranionym.
Tak cholernie ciężko mi jest uwierzyć, że gdzieś jest moje miejsce, że gdzieś pasuje.. chyba przez to, że  ciągle dostaję po dupie, za swoją głupotę of course.
Dobiega druga, plecy krzyczą bólem a mózg wciąż wymyśla swoje.. czas jest jego sprzymierzeńcem, a mym wrogiem.


W końcu się wykończę... self destruction.





Kilka wspomnień tworzy miłe chwile w obojętnej rzeczywistości...




lubię niebieskie muchy... z mojej wyobraźni.






3 komentarze:

  1. ja zasypiam koło 4, więc nie masz tak źle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdarza mi się zasnąć ok 5-6, teraz jedynie mam nieco lepiej z tą 1-2...

      Usuń
    2. to współczuję.. szarpie mnie aż jak nie mogę tak długo zasnąć :D

      Usuń