poniedziałek, 3 października 2011

Października moc, ciepła ziąb.







Wróciły dawne zamiłowania muzyczne. Paramore znów ciągle rozbrzmiewa w głośnikach. Tęskniłam za tym.


Nie sądziłam, że brak przyjaciół aż tak przeszkadza. Brak rozmów, spotkań, śmiechów... wspólnych chwil.
Przez to wszystko odechciewa się żyć...

Dlaczego tak ciężko jest żyć bez kogoś na kim można by polegać, kto wsparł by rozmową, radą, własnym spostrzeżeniem... Cholera.
Przecież nie od dziś samotność jest ze mną... Ale nigdy nie była aż taka pusta.
Rozmowy z Krakowem i Ostrowem coś pomagają... Ale jednak to tylko rozmowa przez GG czy komentarze na flogu.
Potrzebuję spotkań, rozmów w realu, jakiś spacerów, niesamotnych wyjść!
Tak wiele wymagam?



Ciągle wydaje mi się, że jestem znienawidzona przez innych. Inna. Odstaję od nich...
Ciągle tracę osoby, a nie zdobywam nowych. It's SUCKS!

Coś czuję, że chyba będę musiała jednak iść do 'specjalisty'. Bo sama już sobie nie radzę, coraz bardziej się zagłębiam w czarnej dziurze .

Zaczynam paplać bzdury... Przykład?
Tytuł posta... Meaningless.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz