wtorek, 13 grudnia 2011

Milion myśli na minutę uderzających w jedno miejsce... w moje serce.



Dlaczego wszystko duszę w sobie? Dlaczego nie mogę wyjść i wykrzyczeć tego z siebie? Dlaczego nie potrafię z tym wszystkim walczyć?! Nie wiem, co mam myśleć, bo każda własna mysl zabija mnie wewnętrznie. Trzymam broń przy skroni i czekam na falę, by pociągnąć za spust, by zabić to wszytsko w sobie.
Siedzę i płaczę bez wyraźnego powodu, a jak nie to biję się z myślami i zawsze przegrywam. To koło śmierci, które staje się coraz ciaśniejsze. Czuję jak zaczyna mi brakować powietrza, sił, woli walki. To wszystko uderza z taką mocą, że gdybym mogła, widziałabym wokół siebie kałużę krwi, bo mam już milion ran na swym ciele. Chcę wołać "pomocy", ale skoro sama nie potrafie sobie pomóc, to jak ktoś inny może to zrobić?
'Wygadaj się' mówią mi, ale ja nie mogę. Nie potrafię. Nie wiem co mówić, słowa zatrzymują mi się w zaciśniętym gardle.
Chcę wyjść na środek pustego pola, stanąć na grząskiej ziemi  i stracić głos próbując wykrzyczeć z siebie to wszystko. Choć nie wiem, co krzyczeć... jestem prawie pewna, że byłoby tego dużo.
Tracę już rozum przez to wszystko. Nie potrafię usiedzieć w miejscu. Nosi mnie. Dłonie drżą mi jakby je ktoś pod prąd podłączył. Łzy ciągle napierają na piekące i zmęczone już oczy. Myśli znów przywołują dziwne treści, których nawet szaleniec by od siebie odepchnął.
Może ja oszalałam? Całkowicie? Może moim miejscem powinien być zakład zamknięty, psychiatryk? Nie wiem. Ale nie chcę już tak. MAM DOŚĆ!

Przecież było już tak dobrze. Znów śmiałam się, z głębi duszy. Mój uśmiech przestawał być fałszywy. Przecież w niedzielę tak cholernie cieszyłam się życiem... A dziś? Dziś nawet nie wiem, co myśleć, by samej siebie nie zniszczyć.
Chciałabym się po prostu komuś wygadać, ale w realu, a nie przez internetowy komunikator czy telefon. A zarazem nie wiem, co miałabym mówić. Toczę walkę z własnymi myślami, których nawet nie potrafię wypowiedzieć. Słowa stają mi w gardle i kują niczym miliony małych igieł.

Musze się uwolnić z tego koszmaru. Jak najszybciej. Bo inaczej nie zdołam się już powstrzymać i pociągnę za spust...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz